Czasy się zmieniają i teraz zarówno pracownicy jak i pracodawcy, bawią się w nową formę rekrutacji. Opiera się ona o zjawisko nazywane „twesumes” – to takie internetowe życiorysy (CV), które opisują nas w zaledwie 140 znakach. To oczywiście bardzo mało, ale na tym polega cały ten nowy trend.
Firmy umieszczają na swoich Twitterowych profilach, oferty pracy oznaczając je hasztagiem #twesume (lub też #socialCV) – podobnie robią kandydaci, albo odpowiadając na takie oferty, albo umieszczając własne CV (najczęściej w formie linku do serwisów z pełnym życiorysem np. linkedin.com)
Żeby zmieścić się w 140 znakach – sensownie i kreatywnie, trzeba się często nieźle napocić. Bo jak opisać nasze życie, co jest najważniejsze? co potrafimy? w tak krótkiej formie? Tu z pewnością mogą zabłysnąć copywriterzy.
Zapewne osoby zajmujące się typowym HR-em, stwierdzą że takiej rekrutacji nie da się przeprowadzić. W zabawie tej jednak chodzi o to, aby w ogóle nawiązać kontakt z przyszłym pracodawcą i zachęcić go do… zapoznania się z tradycyjnym pełnym CV ;) Nie bez znaczenia będzie też to, co mamy wypisane na naszym twitterowym profilu, bo to dla wielu HR-owców współczesny wyznacznik „jakości kandydata”.
Nikt jednak nie prowadził badań, które odpowiadałyby na pytanie – ile osób tą skróconą, 140 znakową drogą znalazło prawdziwe zatrudnienie? W Polsce to bardzo raczkujący temat na metody poszukiwania pracy, ale kto wie, czy za jakiś czas też nie stanie się nową zabawą rekrutacyjną. Kilka lat temu nowym trendem było umieszczanie życiorysów w formie filmów na YouTube.
(Ź) tw/wł
Komentarze